fbpx Skip to main content

W ostatnich dniach bardzo dużo zamieszania pojawiło się wokół filmu z wakacji youtuberki SZUSZ. Największe kontrowersje wzbudził moment rozdawania słodyczy w filmie zatytułowanym “Bitwa o Cukierki”, w którym malgaskie dzieci przepychają się i konkurują między sobą o łakocie.
POJEDŹMY RAZEM NA SAFARI Z NOCLEGIEM W WIOSCE MASAJÓW!

W tym roku mija dziewięć lat mojego regularnego podróżowania po Afryce. Odwiedziłam ten kontynent ok. pięćdziesięciu razy integrując się z miejscowymi i wyciągnęłam z tych doświadczeń różne wnioski.

Pierwsza podróż do Afryki Równikowej i pierwsza lekcja

Przyleciałam do Burundi. Przechadzając się ulicami stolicy (właściwie było to raptem jedno skrzyżowanie) dopadła mnie grupka dzieci proszących o cukierki. Ponieważ były grzeczne i nie napastliwe, otworzyłam plecak, wyjęłam słodycze i wręczyłam po jednym każdemu malcowi. Nie minęła chwila, kiedy w moje ramię zastukała kobieta mówiąc: „Moje dziecko ma tylko jedne zęby, a ja nie ma pieniędzy na dentystę”. Podziękowała i oddała mi cukierek. Pomyślałam: „Mądra kobieta!” i wyryłam sobie to mocno w głowie obiecując, że tę historię będę opowiadać wszystkim swoim podopiecznym.

Moje zachowanie nie było odosobnione. Wielu przyjezdnych z całego świata w poczuciu wyższości i chęci połechtania własnego ego lub dyskomfortu wynikającego z lepszych możliwości startu w życiu czy kompleksów pokolonialnych połączonych z potrzebą zadośćuczynienia za wyrządzone zło lub po prostu z dobrego serca rozdaje najmłodszym cukierki, pieniądze i ubrania.

Etiopia Południowa. Jeździmy pomiędzy wioskami. Na poboczach szutrowych dróg stoją chłopcy w różnym wieku. Kiedy na horyzoncie pojawia się auto z turystami na pokładzie, wyskakują na drogę i kręcą kuperkiem, wywijają nogami, chodzą na rękach. Pojazd oczywiście zwalnia, ponieważ nie chce startować dzieci. W tym samym czasie obcokrajowcy z uśmiechami od ucha do ucha wyciągają aparaty fotograficzne, by uwiecznić niecodzienne widowisko. Miejscowi jednak biegną w stronę pojazdów z wyciągniętymi rękami oczekując zapłaty. Gdy jej nie otrzymają, z krzaków wyciągają kamienie i bez zastanowienia rzucają w stronę auta, niejednokrotnie uciekają w popłochu, gdy wybiją szybę.Afryka - Kongo - dzieci przy drodze

Osobista odpowiedzialność

Po wielu latach podróży, spotkań, przeczytanych dziesiątek relacji i książek o Afryce, czuję w sobie obowiązek krzewienia odpowiedzialnego podróżowania po Czarnym Kontynencie. Jest to dla mnie ważne tym bardziej, że zawodowo zajmuję się turystyką. To ode mnie, przewodnika i pilota wyjazdów do krajów egzotycznych, niejednokrotnie zależy, jak odebrane zostanie dane miejsce na Ziemi, często to ja przygotowuję do pewnych doświadczeń i tłumaczę nową napotkaną rzeczywistość.

Konsekwencje rozdawnictwa

Nie da się ukryć, że Afryka jest pełna deficytów a standard życia mocno odbiega od tych uważanych przez nas za minimalne. Stąd kieszenie otwierają się łatwiej i chętniej.

Warto jednak pamiętać o kilku kwestiach, które czynią nas wszystkich podróżujących odpowiedzialnymi za porywy serca i otwierane zasobne kieszenie.

Turystyka jest bardzo rozwiniętą i cały czas prężnie rozwijającą się gałęzią każdej gospodarki. Obecnie bardzo trudno znaleźć na mapie świata miejsce, gdzie nie dotarł obcy. Wszędzie można dojechać z większym lub mniejszym wysiłkiem. Podróżowanie w zdawałoby się najbardziej niedostępne miejsca to dzisiaj nie problem (warunkiem jest zasobność portfela, ale czasem okazuje się, że i to nie jest konieczne).

Z ust swoich podopiecznych często słyszę: „Co zaszkodzi dziecku zjeść jednego cukierka?”. Jeden oczywiście nie zaszkodzi. Lecz turystów przemierzających dany odcinek z podobnymi przemyśleniami w ciągu doby bywają dziesiątki. Dzieci czekają przy drodze, u wejścia do głównych atrakcji czy restauracji z wyciągniętymi rękami i maślanymi oczami licząc, że bogaty turysta zamknie im dłoń jakimkolwiek podarkiem. I rzeczywiście, dzieje się tak ku uciesze małolatów, którzy wolą rozrywkę i darmochę  niż… naukę w szkole.

Mijają lata. Dla nowych przyjezdnych dorosłe maślane oczy i wyciągnięte dłonie lokalsów robią zupełnie inne wrażenie: „Czego oni ode mnie chcą te nieroby? Niech się wezmą do roboty!”.

Ale to my, przyjezdni sprzed wielu lat daliśmy im przyzwolenie, że tak można. Po co im było siedzieć w ławce szkolnej i słuchać nudzenia nauczycieli, skoro turyści mają i za nic rozdają cukierki i pieniądze. My jesteśmy wówczas odpowiedzialni za ich frustrację i brak edukacji, a w konsekwencji wzrostu przestępczości.

Na szczęście na swojej drodze spotykam coraz więcej mądrych rodziców , którzy wstydzą się takiego zachowania swoich dzieci, srogo karcą nieobecność w szkole i wyciąganie rąk do turystów oraz lokalnych przewodników, którzy uświadamiają swoim grupom problem.

POJEDŹMY RAZEM NA SAFARI Z NOCLEGIEM W WIOSCE MASAJÓW!

Czy można było uniknąć „Bitwy o cukierki”?

Obrazek przedstawiony na filmie Szusz niestety nie jest odosobniony. Potrzeba filantropii często wiąże się z brakiem odpowiedzialności za miejscowych lub ich poniżeniem. Przyznaję, że przedstawiony na filmie obrazek porównałabym do smutnego teatrzyku, niż rzeczywistej potrzeby zrobienia dziecku przyjemności ze słodkości.

Przed wyjazdem do Afryki ogromna grupa moich podopiecznych dzwoni i pyta, co zabrać w podróż dla miejscowych. Pomimo tego, że odradzam pakowania słodyczy w bagażu wielu znajdują się łakocie. Mam jednak sposób, aby uniknąć „bitwy o cukierki”: nigdy nie pozwalam, aby turysta osobiście wręczał  JAKIKOLWIEK podarek. Nawet jeśli zatrzymamy się w szczerym polu „za potrzebą” i nie wiadomo skąd pojawi się jedno dziecko z wyciągniętą ręką to wiem, że gdzieś czai się ich cała gromadka. W takich sytuacjach proszę o wsparcie lokalnego przewodnika lub kierowcę, który jest w stanie zapanować nad grupą i ich spokojnie usadzić. Najlepiej jest, gdy on obdarowuje, nie my. Turysta chcąc nie chcąc zapewne spowoduje batalię. A jeśli przeczuwam, że nie wystarczy dla wszystkich? Pakuję tobołek i nikt nic nie dostaje.pomoc Afryce

Czy jest recepta na odpowiedzialne podróżowanie i pomaganie?

Stuprocentowej nie ma. W podróży trzeba myśleć nie tylko o swoim bezpieczeństwie, satysfakcji, ale i odpowiedzialności, co miejscowym przyniesie nasza obecność. Są tzw. eco tours, w których położony jest nacisk na maksymalizowaniu korzyści dla miejscowych wynikające z napływu turystów. Oni zapewniają noclegi, zakwaterowanie, są przewodnikami po swych domach, skansenach, są autorami warsztatów zbliżających do poznania regionu.

Inna praktykowana przeze mnie zasada to nie dawanie pieniędzy za nic. Wynagradzam za każdą drobną usługę i często kupuję nawet zbędne rzeczy tylko dlatego, że ktoś wysilił się coś przygotować.

Na swojej drodze spotykałam także samozwańczych uczniów i studentów, wyłudzających pieniądze na książki czy mundurki. Zdarzyło mi się takich wspierać. Wśród nich byli także uczciwymi (historia chłopca z Etiopii o imieniu ALEMU). Jednak najczęściej kupowane przeze mnie słowniki czy przybory szkolne zaraz po powrocie do hotelu trafiały z powrotem na sklepowe półki, a zdobyte w ten sposób pieniądze dzielono pomiędzy „studenta” a sprzedawcę.

POJEDŹMY RAZEM NA SAFARI Z NOCLEGIEM W WIOSCE MASAJÓW!

Nie zdradzę Ci rozwiązania na część dylematów, ponieważ i ja w wielu przypadkach cały czas poszukuję tego rozsądnego, które prawdopodobnie nie istnieje. Tematem pomocy zajmowali się także dużo mądrzejsi ode mnie i wysuwali podobne wnioski.

Ze swojej strony mogę Ciebie zachęcić do przeczytania dwóch tekstów na mojej stronie:

Marzenie o Europie – rozmowa z Etiopczykiem planującym swoją przyszłość w Europie

Po co mamy oddawać? – o uchronieniu się przed marnotrawieniem jedzenia podczas moich podróży i głodzie w Afryce

Polecam także książkę Lindy Pollman „Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej”.

POJEDŹMY RAZEM NA SAFARI Z NOCLEGIEM W WIOSCE MASAJÓW!

W tym temacie miałam także okazję się wypowiedzieć w programie Pytanie na śniadanie o odpowiedzialności w podróży w Afryce.


Zapisz się do NEWSLETTERA. Jesteś tutaj nieprzypadkowo! Myślę, że możesz znaleźć tutaj jeszcze więcej ciekawych treści. Dla subskrybentów przewidziałam unikatowe materiały 🙂

Szpilki w plecaku

Author Szpilki w plecaku

More posts by Szpilki w plecaku

Join the discussion 6 komentarzy

  • traveLover pisze:

    Dobrze, że podejmujesz takie tematy! Ten tekst jest potrzebny, a Ty jako osoba od lat jeżdżaca na czarny kontynent i edukująca turystów, jesteś wiarygodna!

  • warszawa pisze:

    Tekst i podobny tekstowi proces myślowy to dramatyczne uproszczenie i poglądy tego typu są wręcz karygodne. “Ale to my, przyjezdni sprzed wielu lat daliśmy im przyzwolenie, że tak
    można. Po co im było siedzieć w ławce szkolnej i słuchać nudzenia
    nauczycieli, skoro turyści mają i za nic rozdają cukierki i pieniądze” – nie! My jesteśmy winni kolonizacji, masowym przesiedleniom, ingerencjom w lokalne ustroje polityczne, tak w Afryce, jak i Azji – za dyktatury, dramatyczną biedę i głód, ponosimy odpowiedzialność my, Europejczycy-kolonizatorzy (a za kolonizację winno uważać się również wojny na Bliskim Wschodzie z udziałem wojsk szeroko pojętego Zachodu)! To, że nie można dawać ludziom w Afryce pieniędzy to nie kwestia tego, że ich “rozpuszczamy” – przyczyny i skutki są zupełnie inne, niż te, o których piszesz! Podobnie “safari” i “bliskie spotkania ze zwierzętami”, o których piszesz w innych tekstach, to okrutne wręcz nadużycia ze strony turystów z Zachodu – nie ma to nic wspólnego z faktycznym spotkaniem z naturą… Literatura podróżnicza, którą poleciłaś – Fiedler, Kapuściński, pomieszani z Pawlikowską – to broń boże nie literatura podróżnicza, ale subiektywne ciekawostki niemające niczego wspólnego z faktycznym stanem rzeczy… Bardzo mi przykro, że do takich uproszczeń dochodzi na poczytnych blogach “turystycznych”.

Leave a Reply