Chyba każdy słyszał piosenkę Kokomo w wykonaniu Beach Boys z 1988 roku. Nie trzeba oglądać teledysku, aby z samej melodii wyczuć słońce, błękit morza, szum fal. Ale Aruba to nie tylko plaże i drinki na bazie rumu pod palemkami. Zapraszam Ciebie w podróż dookoła tej maleńkiej, rajskiej wyspy!
Tymczasem zerknij na teledysk, przygotuj sobie rum z sokiem ananasowym, załóż słomkowy kapelusz, kolorową sukienkę lub koszulę, aby jeszcze bardziej wczuć się w klimat!
Zobacz najpiękniejsze plaże na wyspie!
Zaczynam tak naprawdę od najtrudniejszej pozycji, bo na Arubie NIE MA BRZYDKICH PLAŻ! Te ulokowane po zachodniej części wyspy są szerokie, piaszczyste, mięciutkie i białe. Wszystko za sprawą rozkruszonego przez fale koralowca, które są ich podstawowym budulcem. Dlatego jeśli wybierasz jakiś nocleg to absolutnie to jest najlepsza strona wyspy pod tym kątem (mój hotel miał bajeczną plażę:) ). Ale jeśli miałabym wskazać jakąś konkretnś to na pewno Eeagle Beach. To publiczna plaża z leżakami i z klimatycznymi parasolami z liści palmowych. Plaża jest bardzo szeroka i NAPRAWDĘ PIĘKNA. Nie ma na niej przez wodę wyrzuconych nocą wodorostów, co jest bardzo powszechne np. na Zanzibarze. Piasek i kolor wody w pięknym słońcu jest oszałamiający i wręcz pocztówkowy. Zainteresowani wodnymi szaleństwami także znajdą coś dla siebie: od kajaków po skutery wodne. Obok jest darmowy parking a samo wejście na plażę również jest bezpłatne. Ale to nie wszystko…
Pokręcone drzewka Divi Divi
My mamy Krzywy Las w Gryfinie pod Szczecinem a na Arubie rosną drzewka Divi Divi. Wiele takich można znaleźć na zachodnim wybrzeżu, ale te najsłynniejsze, instagramowe są na Eagle Beach. Divi Divi układa się zgodnie z kierunkiem wiatru, nadając przy okazji pniu zaskakujące kształty. Sam pień jest nierówny i wygląda jakby poskręcały się wysuszone piany. Robią one naprawdę niezwykłe wrażenie!
TIP: Jeśli chcesz mieć ładne zdjęcie przy drzewku divi divi albo skorzystać z jego cienia podczas wypoczynku na plaży, przyjedź wcześnie rano. Takich chętnych jest wielu 🙂
Poczuj wiatr we włosach wschodniego wybrzeża!
Wschodnie wybrzeże jest diametralnie inne! Jest skaliste, pełne zjawiskowych klifów wyrzeźbionych przez wysokie fale miotane silnym wiatrem. To długie pełne zdanie może i trudne, ale równie trudno tam ustać z powodu tak silnego ruchu powietrza. Tu czuje się moc żywiołów!
A widoki są zniewalające. Nie można oderwać wzroku od roztrzaskujących się fal, tym, jakie kształty przybierają, jak się pienią. Gdy się na nie patrzy trudno nie myśleć o tym, jak kształtują brzeg. Zresztą i on jest różnorodny: przytulony do wody, klifowy i w formie półek. Przy tym ostatnim rozbijające się fale tworząc wielki biały wachlarz! To jakiś obłęd!
Jeśli chcesz zobaczyć ten odcinek MUSISZ wypożyczyć auto z napędem 4×4 lub inny terenowy pojazd. Jest to niezbędne, ponieważ teren jest piaszczysto-kamienisty, z wybojami i dołami, wystającymi kamieniami, ostrzejszymi podjazdami i spadkami. Czterokilometrowy odcinek, mapy określały na 25 min, chociaż raczej trzeba się liczyć z dłuższym czasem. My z Martyną wynajęłyśmy jeepa na jeden dzień za 180 USD z pełnym ubezpieczeniem, ale do dyspozycji jest jeszcze 4-osobowy otwarty quad (w naszym hotelu za 6h – 240 USD). Jest on również popularnym sposobem do przemieszczania się po całej wyspie asfaltowymi drogami).
Sporty wodne!
Sporty wodne to jedna z aktywności, którą warto spróbować na Arubie. Odpowiedni wiatr, płytkie i długie zejście do wody sprawia, że warto tutaj zacząć swoją przygodę z windsurfingiem i kitesurfingiem. Dodatkowo miejscowi mają ogromną cierpliwość i chęć pomocy, dlatego nawet jeśli Twój początek jest wyboisty (a w tym przypadku raczej można by napisać falujący między wodą a deską) to wiedz, że miejscowi instruktor będzie Cię bardzo wspierać.
Maska, fajka i suip do wody na snoorkling!
Jak już wcześniej wspominałam, Aruba ma cudowne plaże i turkusową wodę. Jej przejrzystość pozwala na podglądanie podwodnego życia używając najprostszego sprzętu. Wystarczy wejść do wody albo nawet stanąć na brzegu plaży w spokojny dzień, aby zobaczyć kolorowe stwory morskie. Jeśli z jakichś względów nie uda Ci się ich zobaczyć (natura żyje swoim życiem i czasem przewidzieć jest ciężko), wypożycz rower z hotelu i jedź na Boca Catalina. Woda jest spokojna a rybki praktycznie gwarantowane!
Zjedz jak pirat w Zeerover!
Uwielbiam owoce morza i próbuje ich wszędzie, gdzie się tylko da! A tu, w Zeerover to trafiłam na jakieś sztos krewetki, po których palce ssałam przez dobre 2 godziny, aby pamiętać smak tych pyszności. Ale od początku. Zeerover w luźny sposób można przetłumaczyć jako Morscy Piraci. Restauracja jest ulokowana na drewnianym podeście tuż nad wodą, która obija się o drewniane deski. Przypomina to dźwięk uderzeń fal o burtę. Zaraz obok są pomosty. Przy nich parkują niewielkie kutry, które zaopatrują restaurację w najświeższe ryby. Sama restauracja jest spora, panuje w niej przyjemny, luźny i rozrywkowy klimat. Na czym polega koncept? W restauracji nie ma regularnej karty dań lecz jadłospis bazuje na tym, co akurat dostarczyli rybacy! Podchodzisz do okienka, wybierasz sobie konkretną rybę (my wybrałyśmy mahi mahi i red snapper) i ilość krewetek (lub cokolwiek innego co jest aktualnie dostępne), trafia to na wagę. Płaci się za tylko ile sobie wybierzesz. A cena? Jak na Arubę to zaskakująco tanio! Za olbrzymią porcję krewetek plus ryby, sosy i napoje dla dwóch (zobaczysz ją na zdjęciu) zapłaciłyśmy 30 $. W Europie kosztowałoby to kilka razy więcej. Trafia to na głęboki olej z dodatkiem przyprawy cajun! Wybitne żarcie to mało powiedziane!!!
Oranjestad - kolorowa stolica
Stolica kraju, a jednocześnie miasto portowe. To tutaj zawijają największe na świecie statki wycieczkowe mieszczące kilka tysięcy osób na pokładzie. Takich molochów ja jeszcze nigdy nie wiedziałam. W Oranjestad znajdują się liczne kasyna, luksusowe sklepy wolnocłowe. Mnie coś takiego trochę przytłacza, ale wystarczy odbić od głównej ulicy, aby trafić na bardzo ciekawą, pastelową, karaibską zabudowę.
Jamajka na Arubie! kolorowe Saint Nicolas
Ta polecajka od hotelowego consierge wywaliła nas z butów pod wieloma względami. Po pierwsze, Saint ma absolutnie inny charakter niż dotychczas prezentowała się nam Aruba. Miasto olbrzymich murali, które jeden przy drugim zdobią ulice na całej swojej rozciągłości. Niska zabudowa, radosne szyldy sprawiają, że w naturalny sposób wyczuwalna jest imprezowa atmosfera. Kolorowe malowidła na ścianie tylko pogłębiły nasz apetyt poznanie miasta, bo to restauracja była naszym głównym celem. Od miejscowych usłyszałyśmy historię o pewnym Jamajczyku, który zakochał się w Arubie i postanowił, że tu przyjedzie i stworzy restaurację fusion kuchni jamajskiej i arubańskiej. Lokalu nie da się ominąć, ponieważ znajduje się na całym rozwidleniu ulic, jest pięknie udekorowana kwiatami, pnącymi roślinami i przyjemnymi meblami. Może same dania jakoś luksusowo nie prezentują się na talerzu, ale jest coś absolutnie wyjątkowego
Rajski kameralny hotel
Osobiście mam wstręt do betonowych olbrzymów w tak urokliwych miejscach. Dzięki uprzejmości KLM trafiłyśmy do naprawdę wyjątkowego Tamarijn Resort All Inclusive. To duży, ale rozłożysty hotel ulokowany przy samej plaży. Z naszego pokoju mogłam się udać bezpośrednio do wody. O poranku zaraz po przebudzeniu otwierałyśmy drzwi, aby poczuć zapach nadmorskiego powietrza a wieczorem usypiał nas szum fal. RAJSKO!!! Pokoje bez widoku mogły się cieszyć prywatnymi basenami oraz przejść na plaże niewielki odcinek. W trakcie przemieszczania się po wyspie coraz bardziej doceniałyśmy obiekt. W szczególności skrycie zabudowy wśród gęsto zasadzonych drzew palmowych, sukulentów i fikusów większych od budynków. Taka kojąca mikro dżungla. W trakcie pobytu, po wcześniejszym zajęciu miejsca, można skorzystać z 5 różnych tematycznie restauracji w ramach kolacji. W ciągu dnia przy basenach i wieczorami w centralnej części hotelu grała przyjemna, nieinwazyjna muzyka (w tym muzyka na żywo). Po całym obiekcie porozrzucano w różnych miejscach bary serwujące drinki i międzynarodowy alkohol. I tu jest coś absolutnie godne polecenia. Bardzo trywialna, ale wybitna w smaku mieszanka rumy i świeżego soku ananasowego. Ale to nie wszystko! Zaraz obok znajduje się siostrzany hotel Divi, którego wszelkie udogodnienia (w tym restauracje) również są do użytku gości.
Sprawdź moje usługi:
-
Indywidualny plan podróży – loty, noclegi, trasa, atrakcje
500,00 zł -
Konsultacja podróżnicza – 1h
300,00 zł -
Wyszukanie hotelu
199,00 zł -
Wyszukanie lotu
199,00 zł
UWAGA! Zapewne są osoby, którym Aruba kojarzy się z flamingami. Rzeczywiście, są organizowane wyjazdy na wyspę, gdzie można je zobaczyć. Celowo nie piszę, że żyją, gdyż NIE JEST TO ICH NATURALNE MIEJSCE BYTOWANIA. Zostały tam uwięzione! Specjalnie na potrzeby turystyczne wycieczki (jej koszt to ok. 100 $ od osoby) podcięto im skrzydła, aby nie mogły latać. Prawdą jest, że występują na Karaibach w naturalnych warunkach, ale na wyspie BONAIRE.
TEKS POWSPAŁ PRZY WSPÓŁPRACY Z LINIAMI LOTNICZYMI KLM
COVID - jak się przygotować do wylotu na Arubę i powrót do Polski?
Przylot na Arubę nie jest obłożona jakimiś szczególnymi obwarowaniami. Poniżej znajdziesz listę niezbędnych formalności, które trzeba wypełnić przed wylotem (dane na maj 2021):
- Zarejestrowanie swojego przyjazdu i wydrukowanie ED card dostępnej na stronie https://edcardaruba.aw/
- W trakcie procesu wyrabiania karty pojawi się element płatności. To obowiązkowe arubańskie ubezpieczenie covidowe. Kosztuje 30USD
- Wykonaj test PCR na maksimum 72 przed wylotem. Pamiętaj, że ważna jest data pobrania próbki, a nie data odbioru wyniku. W Warszawie standardem jest pobór rano a wynik późnym wieczorem nawet w niedzielę.
Jestem przekonana, że testowanie pozostanie z nami jeszcze przez wiele lat i stanie się standardowym elementem procedury przyjęcia do kraju. Jest szybki, bezbolesny i z miesiąca na miesiąc już nie taki drogi.
Jeśli chodzi o testy w drodze powrotnej to aktualne regulacje mówią, że testy wykonywane poza UE nie są akceptowane i aby uniknąć kwarantanny, należy zrobić test w Polsce w ciągu 24 k od lądowania. Ja zachęcam do wykonania testu antygenowego na lotnisku. Jest to o tyle łatwiejsze, że nie trzeba go potem zgłaszać do sanepidu (w momencie lądowania nakładana jest z automatu kwarantanna).
Część linii lotniczych wymaga testu przed wejściem na pokład (PCR lub antygenowego). Na Arubie udało się znaleźć miejsce, które wydaje wynik w ciągu 24h (w praktyce 10h) i nie wymaga wcześniejszego umawiania się na pobór materiału. Koszt za PCR to 100USD. Adres znajdziesz poniżej:
MEDLAB Labolatories
Noord 73, Aruba
WhatsApp +297 597 5544
Informacje praktyczne
Aruba jest wiecznie słoneczną wyspą, o której się marzy! Nie jest także trudnym samemu sobie zorganizować taki wyjazd.
Na Arubę docierają wielkie statki rejsowe, cumujące na kilku wyspach, dając możliwość, krótkiego rekonesansu w terenie. Jeśli wolisz jednak nocleg na lądzie, propozycji hotelowych na Arubie można znaleźć bardzo wiele w różnym zakresie cenowym. Zerknij TUTAJ, aby zobaczyć różne możliwości.
Najbardziej komfortowym sposobem dotarcia na wyspę jest lot liniami KLM z Amsterdamu. Na trasie jest krótki postój na Bonaire, podczas którego nie opuszcza się samolotu. Wchodząc do samolotu nie musisz się obawiać o przekąski, ciepłe posiłki czy napoje: są serwowane podczas lotu w ramach ceny biletu 🙂
Zapisz się do NEWSLETTERA. Jesteś tutaj nieprzypadkowo! Myślę, że możesz znaleźć tutaj jeszcze więcej ciekawych treści. Dla subskrybentów przewidziałam unikatowe materiały 🙂
Join the discussion One Comment