fbpx Skip to main content

Poznawanie kraju to także kosztowanie lokalnej kuchni. A Azerbejdżan w tym temacie ma wiele do zaoferowania – w szczególności doskonałe i nie drogie knajpy!

Podczas swojego kilkudniowego pobytu, miałam okazję odwiedzić bardzo ciekawe restauracje w Baku. Serwowano tam m. in. lokalne dania ale i nie tylko! Oto kilka moich propozycji w stolicy Azerbejdżanu.

Cai Bagi -Tea Garden 145 – herbata azerbejdżańska

Za radą swojej przyjaciółki, która od dłuższego czasu mieszka w stolicy Azerbejdżanu, swój pobyt na starym mieście rozpoczęłam od herbaty podawanej w lokalnym stylu. Może sam wywar nie różni się bardzo od tych, jakie do tej pory miałam okazję próbować (musi być gorąca i mocna) lecz sposób jej serwowania nieco się różni.

Pierwsza kwestia to szklanka wykonana z grubego, dekorowanego kryształu. Często ma pękaty dół, dzięki czemu lepiej się ją chwyta w ręku w górnej jej części, kiedy jest gorąca. Kolejna rzecz – najlepsze herbaty to te sypane (ów kraj posiada także swoje doskonałe plantacje). Listki zalewa się wrzątkiem w oddzielnym imbryku lub przygotowuje napar w samowarze.

W trakcie picia naparu herbacianego chętnie dobiera się domowe, słodkie konfitury, które każda dobra gospodyni potrafi samodzielnie przygotować. Nie dodaje się ich do szklanki dla osłodzenia lecz jada oddzielnie łyżeczką z osobistego, małego spodka.

Idąc za wzorem lokalsów w tej cudnej i kolorowej restauracji Cai Bagi – Tea Garden 145 usytuowanej na Starym Mieście Baku, zamówiłam dżem o owoców feyxoa [czyt. fehła] (pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, a więcej znajdziesz w tekście o dziwnym jedzeniu). Wygląda jak zielona guyava wielkości przerośniętej oliwki. I to był strzał w dziesiątkę! Słodko-kwaśna konfitura doskonale pasowała do mocnej herbaty a ja nie mogłam przestać się nią zajadać!

CIEKAWOSTKA! Gdy siedzisz przy stole z filiżanką herbaty, gospodarz zawsze będzie Ci dolewał napoju nawet, jeśli upity jest tylko łyczek. Ilość wypitych porcji zatem zawsze powinna być równa jeden. Dlaczego? Bo nie pozwolą ci jej dopić do dna, chyba że napar skończył się w imbryku. 🙂

Post udostępniony przez Ewa Chojnowska (@szpilki_w_plecaku)

Sam lokal składa się z kilku niezależnych i różnie ulokowanych pomieszczeń. Jednak atutem każdego z nich jest dekoracja a także panorama na jeden z najważniejszych zabytków starego miasta czyli Dziewiczej Baszty. Można ją podziwiać z tarasu z kolorowymi poduszkami na otwartym powietrzu, przeszklonej oranżerii na parterze a także czwartego piętra sąsiadującego budynku. Właśnie tam udałam się na swój ostatni obiad (bardzo mi posmakował gutab czyli pieróg z ciasta lawasz) by nacieszyć oko piękną panoramą miasta.

FIRUZE – kuchnia azerbejdżańska

Restauracja zlokalizowana przy jednym z ładniejszych deptaków obok parku fontann, gdzie w pobliżu odbywały się koncert z okazji novruz (hucznie obchodzonego przez Azerbejdżan pogańskiego święta wiosny mimo, iż kraj jest muzułmański!). Zejście z zewnątrz wydaje się bardzo nowoczesne, ale wystarczy otworzyć ciężkie drzwi, by przejść i doświadczyć tradycyjnego oraz lokalnego wymiaru Azerbejdżanu.

Od samego wejścia w oczy uderzały kolorowe malowidła na ścianach i sufitach podziemnych pomieszczeń, przedstawiające ludzi w swych regionalnych strojach, codziennych obowiązkach czy rozrywkach. Ciekawe zapachy i muzyka grana na żywo wręcz zapraszały do zajęcia stolika

Karta dań (przygotowana po azerbejdżańsku, rosyjsku i angielsku)  jest bardzo rozbudowana, ale wybór ułatwia prezentacja prawie wszystkich serwowanych dań na zdjęciach.

Wraz ze znajomymi zamówiliśmy wiele wspaniałości:
– pasztet z wołowej wątróbki
– różowy kompot z kizil (czyli derenia jadalnego)
– sałatka mangal (coś podobnego do ratatui ale serwowane na zimno)

…a także:

gutaby w różnych smakach (dynia z granatem, serowy, ziołowy, z mięsem baranim, orzechowy), który jest podawany z jogurtem
guruze czyli pierogi z baraniną
roladki z farszem z orzechów, bakłażana oraz granatu

Na samym końcu zamówiliśmy shah plov czyli ryż z mięsem, dodatkiem orzechów, suszonych daktyli, kasztanów, suszonych brzoskwiń, zapieczone w cieście lawash. Całą porcja ważyła jeden kilogram i spokojnie mogły się nią nasycić cztery osoby. Cały sekret tego wydaje się prostego dania tkwi w sposobie przyrządzania: ryż przez bardzo długi czas maceruje się w aromatach dodatkowych składników i przechodzi ich smakiem. Nie jest zatem mdły lecz wybitnie soczysty!

Te sztandarowe danie Azerbejdżanu podawane jest również w szczególny sposób. Kelner osobiście kroi danie tak by ciasto się otworzyło i swym kształtem przypominało kwiat z ryżowym wnętrzem

PIROSMANI – kuchnia gruzińska

Usytuowana ciut dalej od starego miasta lecz to nie zniechęciło Ani i jej męża Piotra na dotarcie tam spacerem. Stojące na zewnątrz bardzo luksusowe auta mogły wróżyć drożyznę lecz ceny w porównaniu z warszawskimi restauracjami uznałabym raczej za niskie.

Do ów restauracji trafiłam z trzech powodów. Po pierwsze słyszałam, że kuchnia jest doskonała, a smaki takie same jak w Gruzji. Po drugie, jestem fanką wina PIROSMANI. Po trzecie, Pirosmani to Gruziński artysta, którego kopie obrazów jeden do jednego wykonane przez syna właściciela restauracji wisiały na ścianach.

Sama dekoracja jest dużo skromniejsza od poprzedniej, ale w środku panuje bardzo ciepła atmosfera. Przy jej tworzeniu pomogły drewniane dekoracje i gliniane bibeloty. Do tego gruzińska, rosyjska i azerbejdżańska muzyka śpiewana na żywo w nowoczesnym stylu dodawała ciekawego charakteru.

Wraz ze znajomymi postanowiliśmy zamówić sztandarowe gruzińskie dania:
– wszystkie smaki dużych pierogów (khimqali)
– gruzińskie wino domowe (FENOMENALNE!) i brzoskwiniową czaczę (lokalny mocniejszy alkohol),

…a także:

zapiekane gruzińskie sery Sulguni
Kachapuri z serem

Muszę przyznać, że nie jestem w stanie wskazać jednego najlepszego dania. Ser ciągnął się doskonale, a rosołek w pierogach z mięsem był obłędny! W myślach stwierdziłam, że już nie tylko wino ale i świetne jedzenie będzie mnie pchało w podróż do Gruzji.

FISINCAN- kuchnia azerbejdżańska

Doskonała lokalizacja przy głównym deptaku i placu fontann sprawia, że nie sposób jej nie zauważyć. Podobnie jak poprzednia restauracja azerbejdżańska, jej ściany były bogato dekorowane. Szczególną uwagę zwróciłam na zawieszone zdjęcia i kolorowe kinkiety w formie lampionów.

Tym razem postanowiłam zamówić wyjątkową zupę dushbere czyli delikatny rosołek z drobniutkimi pierożkami (podobno najlepsze gospodynie potrafią je zrobić wielkości koniuszka małego palca) i posypana świeżą miętą. Do zupy można dodać także odrobinę octu dla podniesienia walorów  rosołku (w karcie jest także doskonała zupa grzybowa z tartych pieczarek i dodatkiem mleka – obłędna!)

Kolejnym sztandarowym daniem w kuchni azerbejdżańskiej jest dolma czyli coś na kształt naszych gołąbków. Jednak do jej przygotowania używa się nie tylko kapusty, lecz także inne ciekawe liście, takie jak winogronowe czy lipowe. Ponadto nadzienie również może być różnorodne: od warzywnego przez najbardziej tradycyjne czyli baranina. Chociaż za tym ostatnim szczególnie nie przepadam to jednak one pojawiły się na stole.

Ania, jako częsta bywalczyni tej restauracji w Baku, zaproponowała także jeszcze inny plov. Tym razem serwowano go w dwóch oddzielnych glinianych naczyniach. W jednym znajdował się ryż gotowany z szafranem, w drugim duże kawałki kurczaka zatopione w gęstej masie z orzechów i granatu. Była to zaskakująca mieszanka i zupełnie nieznany mi do tej pory smak, który w mojej ocenie, może być bardzo trudny do odtworzenia w warunkach domowych.

BURC QALA – kuchnia azerbejdżańska

W jednej z bocznych uliczek starego miasta, w niewielkiej, okrągłej baszcie znajduje się kolejna restauracja serwująca kuchnię regionalną. Mając już dość baraniego mięsa, tutaj ściągnęła mnie ryba. Kiedyś od Ani dostałam sos z granatu do ryb przywieziony z Baku, ale nie miałam zielonego pojęcia, jak się z nim obchodzić w tym daniu. Najlepszym rozwiązaniem było po prostu spróbować go na miejscu!

Okazuje się, że ryba jest po prostu smażona i kładziona na rozlanym na talerzu gęstym sosie. Żeby granatu nie było za mało (w Azerbejdżanie go uwielbiają i jedzą na wszystkie sposoby!) podawana jest obok ciepła potrawka z kawałkami granatu z dodatkiem kasztanów (też je uwielbiają i często podają do swoich dań razem z orzechami). Niebo w gębie!

Mięsożercy także znajdą coś dla siebie! Maż Ani zamówił zestaw mięs grillowanych z dodatkami (mielone baranie kotlety, żeberka -pistolety, zapiekane pure ziemniaczane, grillowany pomidor, cebula oraz bakłażan) .

Muszę powiedzieć, chyba dzięki tej lokalnej kuchni zaczęłam lubić baranie mięso. Do tej pory zawsze mi śmierdziało i później długo nieprzyjemnie czułam co jadłam. Tutaj te trudne mięso potrafią tak przyrządzić, że zapach nie odstrasza a w smaku jet rarytasem. 

W Azerbejdżanie warto spróbować także lokalnego wina. W szczególności polecam wytrawne białe i czerwone marki SALAVAN, które dostępne jest zaróno w restauracjach a także w większośći sklepów.

Telequlle – restauracja z panoramą na miasto

Na kolację w restauracji obrotowej wieży telewizyjnej “czailiśy” się od kilku dni. Szukaliśmy momentu, aby trafić na bezchmurne niebo i być na tyle wcześnie, by podglądać panoramę miasta tuż przed zachodem słońca, podziwiać zapalające się nocą budynki, ulice i bulwary. Trafiliśmy na prawie wszystko – restauracja się nie obracała, ale tak naprawdę dla widoków nie miało to znaczenia.

Telequlle to na pewno restauracja w wyższej półki. Samo wejście do restauracji sygnalizuje, że będziemy mieli do czynienia z iście królewską otoczką.  Piękne ornamenty, drogie kamienie na ścianach i podłodze, a do tego żółte światło tworzyło atmosferę złoconych korytarzy.

Korytarz prowadzący do windy i restauracji na 62 piętrze.

Do restauracji przyjechaliśmy ok godziny 17:30. Słońce powoli zachodziło a nad miastem rozlewała się ciepła pomarańczowa łuna. Po złożeniu zamówienia, przeszłam się dookoła restauracji (niestety w niedzielę system obrotowy nie funkcjonuje), aby ostatni ram przez wyjazdem nacieszyć oko piękną panoramą Baku.

W karcie dań  znaleźć można potrawy lokalne, europejskie ale także z krajów jeszcze dalszych, jak np. Meksyk. Zamówiłam łososia pieczonego w specjalnym piecu mandal z dodatkiem czerwonego i czarnego kawioru a także sałatkę ze świeżych warzyw. BARDZO POLECAM!

UWAGA! Restauracja może na dole poprosić o depozyt w wysokości 20 manatów (czyli ok 40 zł) od osoby. To jest minimalna wartość zamówienia, jaka ma być dokonana. W ten sposób wykluczani są przypadkowi turyści, którzy chcieliby tylko wejść i pooglądać miasto z wysokości.

Kilka wskazówek:

  • w wielu restauracjach jest problem z płatnością kartą, najlepiej mieć ze sobą gotówkę
  • niezależnie od klasy restauracji, kelnerzy i obsługa mają bardzo luźne podejście do serwisu, czasem przyniesienie drobiazgu kończy się tym, że w ogóle go nie będzie, a słowa “za chwilkę”, “dwie minuty”, “już idę” to znaczy wieczność. Tam tak PO PROSTU JEST I TRZEBA TO ZAAKCEPTOWAĆ
  • napiwki są mile widziane
  • warto pilnować rachunku – znane są sytuacje doliczania niezamawianych rzeczy lub abstrakcyjnego serwisu, jak np. za muzykę na żywo, która grała dla ogółu restauracji.

W Azerbejdżanie słowo smacznego wybrzmiewa dość szczególnie. My w Polsce odpowiadamy “dziękuję”, tutaj zaprasza się do wspólnego posiłku 🙂

Bardzo dziękuję moim przyjaciołom, Ani i Piotrowi, za gościnę, spędzony czas i taka ogromną dawkę kulinarnych wrażeń! Widzimy się nie długo!

Szpilki w plecaku

Author Szpilki w plecaku

More posts by Szpilki w plecaku

Leave a Reply