fbpx Skip to main content

Pałac KumsusanPonownie odwiedzam KRLD z tym, że tym razem z nieco innym programem. Co wiecej jestem tutaj na przełomie kwietnia i maja, zatem bedę mieć możliwość uczestnictwa w obchodach pierwszomajowych. Ale do tego wydarzenia zostało jeszcze kilka dni.
Tym razem swoją wizytę w Pyongangu rozpoczynam od odwiedzin i złożenia hołdu dwóm przywódcom koreańskim: Kim Ir Senowi i Kim Jong Ilowi, w Pałacu Kumsusan, byłej rezydencji Kim Ir Sena, która po jego śmierci została przerobiona na Mauzoleum.

Przygotowanie

Zanim jednak tam dotarłam, dostaliśmy od przewodników miejscowych szczegółowe wytyczne i wskazówki na temat obowiązujących nas zasad. W tej chwili Mauzoleum jest uważane za jedno z miejsc świętych zatem do sprawy podejść trzeba bardzo poważnie. Pierwsza podniesiona przez nich kwestia to ubranie. Zasugerowano nam by włożyć coś odświętnego, ale jeśli nie mamy garniturów ani małych czarnych, najczystszy zestaw jaki mamy będzie odpowiedni. Kolejną rzeczą było szeroko rozumiane bezpieczeństwo jako opróżnione kieszenie z jakichkolwiek zbędnych rzeczy: chusteczek higienicznych, monet, kluczy, długopisów czy zapalniczek. Uprzedzono nas, że wszelkie nakrycia wierzchnie należy zostawić w szatni. Zabroniono również wnoszenia aparatów fotograficznych. Kwestie naszego zachowania podczas zwiedzania również omówiono. W salach, w których znajdują się ciała oraz w przejściach pomiędzy nimi musi być zachowana absolutna cisza. Najważniejszy jednak był szyk, który pomoże zachować porządek grupy, gdy będziemy składać pokłony.

Wizyta

Nocowaliśmy w jednym z dwóch luksusowych hoteli w Pjongjangu do obsługi wszystkich przyjezdnych (nam służy ten na wyspie na rzece Teadong, dzielącą stolice na część wschodnią i zachodnią). Trudno się nie domyśleć, że każdy wycieczkowicz spotkany tego dnia w recepcji rozpoczyna zwiedzanie od tego samego punktu. Po czy to rozpoznać? Bardzo proste: od eleganckiego ubrania i podekscytowania wymalowanego na twarzach osób spotkanych w windzie zjeżdżających na śniadanie.

Wsiadamy do autobusu. Od Pałacu dzieli nas kilkanaście minut jazdy. Przewodnicy od samego początku podkreślają rangę miejsca docelowego i przypominają wcześniej przedstawione nam zasady. Wszyscy chcieli dobrze wypaść, gdyż mieliśmy świadomość, że dzięki temu później przewodnicy otworzą nam więcej furtek.

Na miejscu było już bardzo wile grup. Wśród nich wielu obcokrajowców, ale i samych Koreańczyków chcących złożyć hołd swoim Przywódcom (do Mauzoleum dojeżdża charakterystyczny zielony tramwaj, kursujący tylko na tym odcinku). Ustawiliśmy się według wskazań w trzech rzędach po cztery osoby, od najniższego do najwyższego w korytarzu z rzeźbionymi kamiennymi kolumnami, prowadzącymi do szatni. Taki szyk miał obowiązywać do końca zwiedzania obiektu. Zanim jednak ruszyliśmy, jedna z osób odhaczyła obecność naszej grupy (wymagana jest wcześniej rejestracja przez kontrahenta lokalnego).

W szatni mieliśmy pozostawić nakrycia wierzchnie, parasolki czy aparaty fotograficzne.

Budynek Mauzoleum jest nie tylko okazały z zewnątrz jak i wewnątrz. Gdy w 1994 roku gdy zmarł Pierwszy Prezydent, budynek został zamknięty i przebudowany. Drugi Prezydent, który także odegrał znaczącą rolę w kontynuowaniu rewolucji zgodnie z ideą dżucze i songun, również tam spoczywa. Od niedawna obiekt ten jest ponownie udostępniony zwiedzającym. Ponadto na fasadzie wzbogacono go o park z fontannami, których szczyty zdobiły gwiazdy – symbol narodu koreańskiego.

Będąc przygotowani na oddanie hołdu Przewodniczącym Kim Ir Senowi i Kim Jong Ilowi, ruszyliśmy w odpowiednim kierunku. Korzystając z bardzo długiego ruchomego chodnika, przewodniczka opowiadała nam o tzw. pracy na miejscu obu liderów, uwiecznionych na zdjęciach zawieszonych na ścianach.

Pierwszą marmurową salę otwierały potężne , bogato dekorowane złotem drewniane drzwi. Ustawiliśmy się we wcześniej uzgodnionym szyku. Drzwi przed nami otworzono. Na końcu sali kolumnowej o bardzo wysokim suficie, w całości wyłożonej lśniącym (koreańskim) marmurem, z dekoracyjnymi kwiatonami przedstawiającymi ulubione kwiaty wodza, magnolie, znajdowały się dwa ogromne posągi z brązu: po lewej stronie Kim Ir Sena, po prawej Kim Jong Ila. Stojąc na samym początku sali byliśmy malutcy jak mrówki. Ponadto światła zostały tak ustawione, że monumenty dostawały jeszcze kilkadziesiąt centymetrów więcej. Całej tej otoczce towarzyszyła wzniosła muzyka.

Postać pierwszego przewodniczącego była bardzo elegancka, dostojna i przystojna. Jak zwykle odziany był w garnitur i ciepły uśmiech na twarzy. Kim Jong Il natomiast w swoim charakterystycznym ubraniu, którym można go było zobaczyć przez lata podczas tzw. pracy na miejscu czyli znana wszystkim kurtka. Na jego twarzy widniało skupienie.

Nie tylko salę z monumentami udekorowano tak okazale. Na suficie korytarzy zawieszono bogate kryształowe żyrandole, również posadzka, ściany i pilastry wyłożono lśniącym, jasnym marmurem.

Poszliśmy do windy, która miała nas zawieźć do punku kulminacyjnego. Panowała grobowa cisza. W tym małym pomieszczeniu patrzyliśmy tępo przed siebie i na siebie, rozumiejąc powagę sytuacji i z niedowierzaniem, że uczestniczymy w takim przedstawieniu. To wrażenie jest nie do opisania.

Zaprowadzono nas do kolejnej sali, której zostało złożone ciało Kim Ir Sena. Już od wejścia słyszeliśmy bardzo przejmującą muzykę klasyczną. Do komnaty wchodziliśmy gęsiego gdzie następnie kłanialiśmy się najpierw u stóp wodza, następnie przy jego prawej ręce, przechodziliśmy nad głową i kłanialiśmy się po jego lewej ręce. Ojca Koreańczyków od łokcia w dół przykryto czerwonym materiałem. Na jego spokojnej ale poważnej twarzy nie było okularów. Postać leżała na czarnym, kamiennym katafalku, przykryta kryształem.

Sama postać Kim Ir Sena w tym miejscu interesowała mnie z punktu widzenia, nazwijmy to, technicznego. To była moja pierwsza wizyta w jakimkolwiek mauzoleum, zatem ciekawił mnie stan zakonserwowanego ciała. Wódz wyglądał jak żywy, nie przerysowany, nie pomalowany, naturalny, zadbany mężczyzna.

Było jednak coś jeszcze co przykuło moją uwagę. Opuszczając salę minęłam się z dziewczyną w tradycyjnie skrojonym, różowym stroju. Zakrywała usta. Czyżby ziewała? Nie możliwe…

W następnym pomieszczeniu zaprezentowano medale, ordery i dyplomy, które Kim Ir Sen otrzymał od swojego państwa, jak również od przedstawicieli i ugrupowań z innych krajów. W sumie było ich ok 200. Wraz z grupą nie omieszkaliśmy poszukać pamiątek od naszych rodaków. Udało nam się doszukać 6-ciu (może było ich więcej). Wśród nich: Medal z okazji 50lecia Stronnictwa Demokratycznego, Medal od Uniwersytetu Warszawskiego, Medal Rezurekcyjny czy Medal z okazji 80 rocznicy nadania praw miejskich Puławom.

Prezydent Kim Ir Sen podczas swojej pracy na miejscu poruszał się specjalnie dla niego przygotowanym pociągiem. W jednej z sal udostępniono nam jeden z wagonów, w którym pracował i przyjmował gości. Na ścianie wisiały mapy. Pierwsza przedstawiała trasy pokonane pociągiem na Półwyspie Koreańskim, druga zaś trasy zagraniczne, oznaczając na czerwono przemierzone koleją a na niebiesko samolotem. Obie opatrzone szczegółowym opisem dotyczącym ilości wykonanych podróży, dni w podróży, przebytych kilometrów(!). W sąsiedniej sali pokazano mercedesa, ktorym dojeżdżał do wsi.

To jeszcze nie koniec. Ponownie ustawiliśmy się w szyku, by wejść do sali z ciałem Kim Jong Ila. Podobne zachowanie obowiązywało również i w tym pomieszczeniu. Podobnie również zaprezentowano ciało. Postanowiłam zatem skupić się na twarzach koreańskich zwiedzających.

Tym razem sala aż kipiała w „materiał badawczy”. Rzeczywiście wiele kobiet zakrywało sobie twarz, ale nie z powodu zmęczenia, tylko prawdziwego rozżalenia i smutku jak po stracie ojca. Wszystkie miały zapłakane oczy, szlochały, głośno łkały, zanosiły się. Potrząsały głową. Twarz krzyczała: to nie możliwe! Wycierały nosy w rękaw lub kokardę swoich tradycyjnych sukni. Odczuwały autentyczny ból. Momentami miałam wrażenie, że ich płacz dominuje nad rozbrzmiewającą muzyką poważną. Sama zaczynałam odczuwał smutek.

Zaraz obok znajdowała się podobna sala eksponująca medale, ordery oraz dyplomy. W sumie 310, a pośród nich doszukaliśmy się 3(może było więcej): Medal z okazji 50lecia Stronnictwa Demokratycznego, Medal z okazji 80 rocznicy nadania praw miejskich Puławom oraz dyplom od Katowickiego Związku Ogrodników w podzięce za gościnę w KRLD jednego z przedstawicieli ich związku. 🙂

Kim Jong Il również posiadał swój pociąg, którym podróżował oraz mercedesa. Z zamieszczonych obok map łatwo odczytać, że jego ojciec pretendował do tytułu bardziej zaciętego podróżnika. Zaglądając do wnętrza wagonu podkreślano nam, że jeszcze w dniu śmierci przewodniczący znajdował się i pracował na pokładzie pociągu. Niestety również tam niespodziewanie zmarł. Co więcej, zachowano układ dokumentów na biurku taki sam jak zostawił w chwili swojej śmierci. W sali obok pokazano łódź, którą używał do sprawdzania stanu swojej marynarki wojennej oraz kilku podróży zagranicznych.

Ostatnią salą, w której opowiedziano nam kilka słów była Sala Płaczu. Ogromne pomieszczenie z imponującym dywanem. Tutaj wystawiono ciała przewodniczących, by obywatele mogli się z nimi pożegnać. Na przeciwległej ścianie znajdowała się czerwona kamienna płyta w kształcie powiewającej na wietrze flagi, symbolizującej partię. Na jej tle umieszczono dwie uśmiechnięte twarze wodzów. Podeszła do nas pani przewodniczka, odpowiedzialna za tę salę i zaczęła opowiadać o innych elementach dekoracyjnych w komnacie czyli o płaskorzeźbach na ścianach bocznych. Przedstawiały one naród koreański ale i społeczność międzynarodową opłakujących śmierć Kim Ir Sena i Kim Jong Ila. Postacie miały łzy w oczach, leżały na ziemi, klęczały wykonywały gesty niedowierzania. Bardziej przejmujący od informacji był sposób, w jaki kobieta nam je przekazywała. Mimo że oczy miała suche, jej głos płakał, łkał, był pełen bólu i cierpienia. Słuchając jej języka koreańskiego, bez znaj0mości słów byliśmy w stanie zrozumieć co do nas mówi. Ton, mimika dopracowane perfekcyjnie. Wystarczyło jej kilka słów by wywołać w nas współczucie. I planowany efekt został osiągnięty.

Kierując się już do wyjścia z grupą wymienialiśmy poglądy na temat tego miejsca.

– A tutaj to co to?- zapytaliśmy?

W ogromnej nawie zostały ustawione potężne drewniane biurka z wygodnymi fotelami

– Tutaj można pozostawić kilka słów na pamiątkę wizyty.

– To ja chcę się tu wpisać! – zawołał jeden z nas.

Grupa się zaśmiała.

– Nie ma problemu -przewodniczka odpowiedziała z powagą.

– Poważnie?

– Tak, jeśli tylko chcecie. Możecie napisać po polsku a potem przetłumaczymy na angielki.

Klamka zapadła. Wpisujemy się! No dobra, ale co? Wymyśliliśmy coś takiego:

Jesteśmy pod wielkim wrażeniem Mauzoleum, pragniemy złożyć hołd i wyrazy szacunku Wielkim Przywódcom Narodu Koreańskiego.

Z życzeniami pomyślności, … (Podpisy uczestników)

Wszyscy uczestnicy własnoręcznie złożyli podpisy pod wspólnie ułożonym tekstem.

Byliśmy naprawdę pod wielkim wrażeniem odwiedzonego miejsca: wielkości, dostojności i szczerego szacunku okazywanego zmarłym wodzom.

Szpilki w plecaku

Author Szpilki w plecaku

More posts by Szpilki w plecaku

Leave a Reply