Wśród dolin i gór Madagaskaru nie sposób jest wyliczyć potoków, strumyków, rzek czy sadzawek. Czy deszczowo czy słonecznie kobiety, dzieci ale i nie rzadko mężczyźni zabierają ze swych domów ubrania, by nad tymi zimnymi wodami zrobić pranie.
Przykucając bądź siedząc zanurzeni w wodzie wyszukują kamień by o niego bić materiałem. Czasem rzeczy się pienią pozostawiając szary kożuch w strumieniu, czasem mięśnie są jedynym detergentem.
Nikogo również nie dziwi rozebrana do połowy kobieta myjąca ciało w lodowatej wodzie czy mały chłopiec z dwudziestolitrowym, żółtym kanistrem, czerpiącego zeń wodę i niosącego do swego domu.
Zdarzenia te mają nie tylko wymiar porządków domowych ale również spotkań towarzyskich. wszyscy plotkują, śpiewają, ucztują i tak mija dzień.
Niesamowite wrażenie robią efekty tych porządków. Zbocza przy ujściu wody, kamienie a nawet groble pomiędzy ryżowiskami (tak! w tych mętnych wodach ryżowisk, między czaplami, wołami i kaczkami brodzącymi robione jest pranie i o dziwo białe koszule są naprawdę BIAŁE!) usłane są bielizną, bluzkami, kocami. Kilkaset metrów kwadratowych przykrytych kolorowymi szmatkami. Można to porównać do gigantycznego kolarza plastycznego, gdzie różne kolory, kształty i wielkości użytych materiałów tworzą coś co ma ze sobą wiele wspólnego.
*****************
PALMARIUM
Dzień 1- przyjazd w południe
Ja – Robimy pranie?
P – OK
Chwilę potem
Ewa – Dzień dobry. Chcielibyśmy oddać kilka koszulek i spodnie do pralni. Czy jest taka możliwość?
Bruno – Oczywiście!
Ja – A na kiedy będzie gotowe?
Bruno – Na jutro po obiedzie
Dzień 2 – po obiedzie
Ja – Witam! Przyszłam odebrać pranie
Bruno – …(konsternacja)… Chwileczkę… (10 min)… Niestety jeszcze nie ma, przyjdź proszę po kolacji.
Po kolacji
Ja – Dobry wieczór. Przyszłam odebrać pranie
Bruno – …(konsternacja)… chwileczkę… Niestety pranie jeszcze nie wyschło. Dzisiaj padało i było wilgotno i dlatego to troszkę trwa. Myślę, że bedzie jutro w południe
Ja – Ale jutro wyjeżdżam o 8.00 rano. A czy da rade na 7.00, gdyż chciałabym je założyć na lódź na wyjazd?
Bruno – Ok. Bedzie na rano.
Dzień 3 – 7.00 rano przed śniadaniem
Ja – Manałona! Przyszliśmy po pranie.
Bruno – …(konsternacja)… hmm.. ale pranie jest 6 km stąd w wiosce…
Ja – …?.. a czy będzie na 8.00 po śniadaniu..
Bruno – Postaram się
7.45
Bruno – Przepraszam że przeszkadzam, ale właśnie ubrania dotarły. Niestety… Niestety są jeszcze wilgotne.
Ja – …(uśmiech)… Nic nie szkodzi
Poszłam do recepcji. Ubrania były potwornie mokre. Kiedyś jasna, skórzana naszywka na jeansach teraz była czarna! Kolorowe wstawki wewnątrz spodni stały się jednakowo bure. Wszystko zapiaszczone. TO NIE MOJE SPODNIE! …Moje! Zidentyfikowane po popsutym suwaku 😛
Pomyślałam: No tak! czego mogłam się spodziewać. Bicia materiałem o kamień w wodzie jeziora, w którym się kąpałam, w najlepszym wypadku zawieszenia gdzieś na gałęzi. Głupia! A ja się spodziewałam PRALNI CHEMICZNEJ!